Dzieje się tyle rzeczy na raz (łącznie z tym że robię się coraz grubsza bo jestem ciągle głodna po zolofcie), że jakbym miała dalej robić dobrze mojemu perfekcjonizmowi to bym zwyczajnie pękła na pół. Więc doskonałość tej pracy poszła do kosza już jakiś czas temu. Znajduję samą siebie nagle w roli wyznawczyni religii "good enough" …