Jednak nie odstawiam

Tylko zmniejszam dawkę do połowy.

Śmieszne, bo miałam lepszy humor bez, a teraz siedzę, słucham doomerskiej muzyki i myślę jak bardzo jest chujowo. Nawet awokado na kanapce nie jest tego w stanie zmienić.

Będę próbować napisać doktorat chociaż nie jestem urodzonym naukowcem. Rano nie miałam wątpliwości, że to będzie wymagać pracy ale generally nie powinno być większym problemem – przecież mam umiejętności, lubię to co robię. A teraz? Wcinam awokado w kuchni, pracuję i zastanawiam się, jak dużo jeszcze będę musiała przyciąć mojego oryginalnego ja żeby być kimś zupełnie innym, niż jestem. Emocje już poszły. Pasja poszła razem z nimi. To teraz chyba jeszcze trzeba wypieprzyć świadomość tego co ze sobą zrobiłam podejmując takie a nie inne decyzje, bo tylko ona już sprawia że ciągle daje mi to po dupie.

Pytanie czy się da. Da się?

Zdania na temat tego, czy jedyną prawdziwą miłość da się wypieprzyć raz a dobrze z życia, są podzielone. Tak samo jak zdania na temat tego czy w ogóle istnieje tylko jedna jedyna prawdziwa. Na szczęście żywioł to nie człowiek, więc istotnie może istnieć tylko jeden (co nie zmienia faktu, że talent można mieć w wielu dziedzinach) jedyny, pytanie tylko czy da się go skutecznie pozbyć. Najlepiej tak skutecznie żeby nie przeszkadzał w realizacji definitywnie innych planów na życie niż podążanie za nim.

Bo mój mi o sobie brutalnie przypomniał i bardzo bym chciała, żeby już tego więcej nie robił.

A jeszcze prościej: bardzo bym chciała nie być sobą.

Da się?

 

16 uwag do wpisu “Jednak nie odstawiam

  1. Milargos

    Czytam i czytam… Miło się Ciebie czyta. Czasem też nie chciabym być sobą. A przynajmniej nie tą, która lekko za dużo widzi, lekko za dużo rozumie i lekko za dużo czuje. Tak było by łatwiej. Piszesz o wprowadzeniu eutanazji jako o wyborze. Zastanawia mnie ilu ludzi by „było chętnych”, przecież zakodowane mamy w umysłach, że cierpieć musimy, przynajmniej tu, w tym kraju. Z resztą, eutanazja sprawdzałaby się tylko w przypadkach zapewne z góry określonych. Myślę o swoim doktoracie… Tak bardzo chciałabym go napisać, to tylko trzy lata. Czy dam radę? Czy wytrzymam? Wszystko wskazuje na to, abym pitnęła gdzieś daleko. Wtedy może zacznę go pisać. Już w spokoju. Pozdrawiam Ciebie! Ja również piszę bloga, o swoich emocjach. To pomaga dużo wyrzucić.

    Polubienie

      1. A to akurat socjalizacja- możesz realizować lub nie, aczkolwiek niedostosowanie mocno utrudnia życie (mówię z punktu widzenia doświadczenia kogoś kto długo bronił swojego „bycia sobą”) i osobiście zdecydowanie wolałabym ten skrypt mieć niż uczyć się go w wieku lat dwudziestu kilku. Nie uważam tego za udawanie – odgrywanie ról społecznych we właściwy sposób jest raczej oznaką inteligencji a nie noszenia maski. Problem jest wtedy kiedy siedzisz w domu i dalej pilnujesz żeby nie wypaść z roli np urzędnika – kiedy identyfikacja z rolą jest tak silna to rzeczywiście mamy problem. Normalne, zdrowe wchodzenie we właściwe role we właściwych do tego momentach nie jest udawaniem 🙂
        Powyższego nie napisalabym jeszcze 2 lata temu- ale wtedy gowno wiedziałam o socjologii 😂

        Polubienie

  2. bialespodnie37

    Zmuszanie się by nie byc sobą jest koszmarem. Co zlego w byciu tym kim sie jest? Moze to ta walka by niebyc jest trudna.
    Moim zdaniem nie ma jednej miłości w zyciu. Kazda jest inna. Nie znaczy ze gorsza. Im bardziej pielegnujemy wyobrazenia o przeszlosci tym bardzie je idealizujemy. Pamietamy zazwyczaj te dobre chwile. A co jezeli to zludzenie? Chemiczne zludzenie? I moze jest jeszcze ktos kto sprawi ze pojawi sie znowu?
    Bede trzymac kciuki za szybki powrót checi i weny do napisania pracy. 😊

    Polubienie

    1. 🙂 zasadniczo to ja ich nie pielęgnuję. Zmieniłam cel, na ogólnie bardziej społecznie pożyteczny. Po dupie daje mi głównie to że nie da się wyłączyć emocji związanych z tym że ewidetnie istnieje coś do czego jestem stworzona – a nie będę się tym zajmować bo to co aktualnie robię wymaga bardzo dużo czasu i to się nie zmieni. Chętnie bym się tego właśnie pozbyła – bo oprócz doła i marazmu niczego już nie wnosi w tym momencie.

      Polubienie

      1. Not really, chciałabym się pozbyć tego że mnie ciągnię w tą stronę – umiem grać na skrzypcach, gitarze, pianinie, keyboardzie, organach, harmonijce, zarówno to co znam jak i improwizacje, i to jest tak naturalne że z mojego punktu widzenia po prostu się z tym urodziłam. Aktualnie rozważam saksofon, bo na tym jeszcze nie grałam, ale moje doświadczenia pokazują że to zupełnie bez znaczenia czy na czymś grałam czy nie – nauczę się błyskawicznie. To jest mój żywioł.
        To co mi w nim nie pasuje to zasadniczo jego praktyczna bezużyteczność i jest mi dobrze z tym co teraz robię – absolutnie NIE CHCĘ się tego pozbyć. Mimo że kocham muzykę i uwielbiam grać, sądzę że, po pierwsze, na tą karierę profesjonalnie jest już grubo za późno i zmiana w tym momencie prędzej doprowadzi mnie na skraj załamania nerwowego niż gdziekolwiek w pobliże zajmowania się tym zawodowo, a po drugie – jednym z podstawowych warunków mojego „nieoszalenia” jest poczucie sensu, które silnie wiąże się z tym że to co robię w jakiś sposób „polepsza” świat lub dokłada się do większego zasobu wiedzy na jego temat lub lepszego zrozumienia – bo to (teoretycznie) sprawi że wszystkim będzie lepiej. Granie na weselach (bo raczej to byłby szczyt tego co mogłabym robić bez 25 lat ćwiczeń) to nie moja bajka 🙂 a do orkiestry symfonicznej bez szkoły muzycznej nikt mnie nie weźmie 😉
        Podsumowując: mój naturalny główny talent by chciał, nie ja, ale, paradoksalnie, o wiele łatwiej jest zajmować się nauką, nawet w sumie abstrakcyjną matmą (w którą zaczęłam wpadać wczoraj), niż muzyką. Do muzyki mnie ciągnie emocjonalnie, do nauki racjonalnie i pod kątem satysfakcji. Dlatego wolę pozbyć się muzyki – jest zajebista, ale zdecydowanie bardziej na świat wpłynę próbując rozwiązywać problemy naukowe 🙂

        Polubienie

      2. bialespodnie37

        A czy jedno szkodzi drugiemu? W sensie, praca praca, przyjemność yez raz na jakis czas. Bo skoro ciagnie, to i bedzie. I nedzie siedziec gdzies tam w glowie i pukac, i wkurzac… Frustrowac.
        Poza tym booooszeee, jak ja bym chciala miec taki (jakikolwiek) talen!! Tak ogromnie pozytywnie Ci zazdraszczam. Ale mega pozytywnie. Pianino wow. Dla mnie magia.. 😮😮👏👏👏👏👌👌🙂🙂😃😃😃

        Polubienie

      3. Ja wiem że brzmię jak rozpuszczony bachor bo dla większości normalnych ludzi granie na czymkolwiek jakkolwiek to jest osiągnięcie poza zasięgiem (większość życia prędzej czy później zawsze ktoś mi tłumaczył że powinnam skakać w chmurkach bo inni to nic nie mają – jakby to cokolwiek zmieniało), ale tak poważnie to od zawsze mam problem z tym że mam za dużo talentów – większość rzeczy za które się biorę przychodzi mi bardzo łatwo, w związku z czym nigdy nie umiałam stwierdzić czym powinnam się zająć – bo stwierdzenie „dowiedz się w czym jesteś dobra”, pasujące do większości ludzi, do mnie za cholerę nie miało zastosowania 😦 po prostu byłam dobra prawie we wszystkim w co zdecydowałam się trochę zaangażować. Charakterystyka idealna na dzisiejsze czasy – tyle że zupełnie beznadziejna z punktu widzenia zadowolenia z życia i stabilności psychicznej, bo z jednej strony wiadomo że gdzieś jest jakaś granica tego chłonięcia nowych umiejętności i w końcu się zatrzymam, a z drugiej jestem tak przyzwyczajona do brnięcia dalej i dalej (i rozpędzona przy okazji) że spotkanie z granicą będzie dość bolesne.
        Taaa, brzmię jak rozpuszczony bachor. Teoretycznie powinno mi być zajebiście. A nie jest 😛 talent nie rozwiązuje żadnych problemów – jeśli już to tworzy nowe.
        Zasadniczo nie szkodzi, ale żeby granie miało sens to muszę ćwiczyć, bo po 2 latach niećwiczenia brzmię jakbym grała 3 dni a nie tyle lat wcześniej. Dopiero od pewnej ilości godzin to jest rzeczywiście przyjemne a nie tortura jakbym kurę zarzynała (to skrzypce) i milion pomyłek (to pianino).

        Polubienie

      4. bialespodnie37

        Nie brzmisz jak rozpuszczony bachor. Nie dla mnie w kazdym razie. Nigdy nie zastanawialam sie co czuja ludzie ktorzy maja taki talent jak Ty. To fakrycznie bywa trudne. Granice i wyzwania to cos co mozna ciagle przesuwac. Ale kiedys trzeba sie zatrzymac. I byc dumnym. Z siebie. Moze u niektorych ludzi, uzdolnionych jak Ty, liczy sie cos innego niz u „normalnych”, czyli nie to JAK TRUDNO I ILE CZASU TRWALO zajście tam gdzie chcialas, osiagnac to co planowalas, ale sam fakt osiągnięcia celu. Nie tego celu ciagle przesuwanego do przodu, ale tego pierwotnego. Bo w zyciu chyba trzeba wiedzieć kiedy powiedziec „stop, dosc”, w wielu dziedzinach.. Nie wiem czy to zrozumiale. 😊
        A grać mozna tez dla wlasnej przyjemności..☺️

        Polubienie

      5. 🙂 mam problemy z docenianiem tego co mam właśnie dlatego że mi jest po prostu łatwo. Za to bardzo cenię jak uda mi się nauczyć czegoś co przychodzi mi trudno – na przykład relacje międzyludzkie XD
        Największe święto miałam jak zrozumiałam że ludzie reagują bardziej na sposób niż na treść przekazu kiedy te dwa elementy są niezgodne. Większość zagadnień z zakresu interakcji robiło mi ogromny mindfuck przy każdym takim odkryciu – mimo że dla większości ludzi to jest coś nad czym się w ogóle nie zastanawiają. Po prostu robią i tyle. A ja nawet przez głupi telefon mam problem rozmawiać z kimś obcym. Uczę się tego wszystkiego w wieku prawie 30 lat 😛
        Chciałabym być z siebie zadowolona, ale mając już świadomość tego co mogę, byłoby mi po prostu głupio iść do normalnej pracy do korpo i klepać cyferki – bo w moim przypadku to po prostu pójście na łatwiznę. Dla samej siebie mogłabym tak zrobić, ale tym co przywróciło mi sens życia było robienie rzeczy które w jakiś sposób pomagają innym ludziom 🙂 po to mi doktorat.
        Poza tym jestem zdania że do grania na pianinie talent nie jest potrzebny – wystarczy chęć nauczenia się techniki 😉

        Polubienie

    1. Jak zalegalizują eutanazję to będzie to miało sens – bo będzie wybór. W chwili obecnej, zależnie od perspektywy, albo jest się rozpuszczonym bachorem i się przesadza, albo zwyczajnie podpada to pod dobrowolne zadawanie sobie bólu bez sensu. Jedno i drugie równie chujowe i głupie.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s