Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że jutro umrzesz?
Neurotyczność. Chociaż wolę żeby to nie było widoczne, mam jej w nadmiarze. To z jej powodu ludzie bez problemów są nudni.
Żebym jeszcze ładna była to przynajmniej miałby ten mój pseudointelektualizm uzasadnienie, ale nie jestem, wobec czego świat nie jest sprawiedliwy. Bo przecież tylko ładni ludzie powinni być intrygujący, żeby było łatwiej odróżnić. Żeby było wiadomo kogo od razu dyskwalifikować.
Wydaje mi się, że wszystkie możliwe drogi rozwoju, w jakie poszłam, prowadzą do jednego punktu. Że od czegoś uciekam. I chociaż nie rzucam się już tak widocznie, ciągle szarpię się wewnątrz. Bezgłośnie. Bo wiem że lepiej żeby tego nie było słychać. Bo tak jest normalnie. Jestem zdrowa, powinnam być normalna. Co nie?
Może Twoje życie polega na szarpaniu. Taka poszarpana droga, po co się z tym szarpać? 😉 A ja gdybym jutro miała umrzeć. Dzień jak co dzień. Każdy dobry do umierania, i do życia. Robiłabym to samo. Swoje. Po prostu. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Znaczy, pewnie gdyby nie ta neurotyczność to i szarpania byłoby mniej 🙂
Artyści często bywali neuro, ale ja się jakoś już przestałam czuć artystką, wobec czego przydałoby się może żeby i osobowość się zmieniła. Ale nie, co bym nie robiła to prędzej czy później wrócę do tej szarpaniny. Tak jakbym miała wbudowany automat ustawiony na dość losowe odstępy czasu. Jak za długo jest dobrze – trzeba to spieprzyć…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
od czegoś uciekasz lub do czegoś zmierzasz, szukaj dalej, poczujesz jak znajdziesz.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tym poczuciem to bym się jednak nie zgodziła, dlatego że znalazłam już wielokrotnie. Wielokrotnie przeskoczyłam coś co mi się wydawało granicą, wielokrotnie miałam to uczucie że mogłabym już umrzeć bo dotarłam do końca, więcej się nie da, nie trzeba. Zresztą to się tutaj pojawiało, bo zawsze wtedy czuję chęć podzielenia się tym uczuciem, bo ono jest tak piękne że chciałabym żeby każdy się tak czuł, tak jakbym podświadomie chciała nim „zarazić”. To jest jak ten moment w filmach, gdzie wszystko się szczęśliwie kończy. Ja mam takie coś w życiu, moja emocjonalność, ta specyficzna kombinacja (i terapia) mi pozwala tak czuć bez zdobywania Mount Everestu. Ale za każdym razem następnego dnia poprzedni poziom max staje się poziomem wyjściowym, bazowym. Granica się przesuwa. Myślę wobec tego że boję się dnia w którym do niej rzeczywiście dotrę. Bo mnie już nie martwi gdzie jestem względem innych ludzi – wiem że w wielu aspektach bardzo daleko do przodu- mnie martwi dzień w którym nie będę już mogła dalej się rozwijać bo coś będzie za trudne. Kiedy spotkam problem którego się nie da rozwiązać i nie będę tego rozumieć, a z braku hamulców nie będę umiała się wycofać.
PolubieniePolubienie
Słabo znam się na Kobietach 😉 ale…kiedyś miałaś inne zdjęcie…widziałam więc jesteś. 🙂
Czytam Twojego bloga…jesteś 🙂
Uwierz!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo to miłe, z tego wszystkiego mogę się zgodzić jednak tylko z inteligencją. Wiem że to brzmi jak fałszywa skromność ale jak się ostatnio sobie w lustrze przyglądałam to w myślach skrytykowałam absolutnie wszystko (taki nienawistny narcyzm).
Raczej jestem pasztetem. Life is a bitch.
PolubieniePolubienie
Pasztety są spoko…zwłaszcza te z żurawiną.
Life is Life.
Trzymaj się ciepło! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
❤
PolubieniePolubienie
,,Chęć stania się kimś innym jest marnotrawstwem osoby, którą jesteś ” /Marylin Monroe/
Jesteś piękna, cudowna i bardzo inteligentna!
Prowadzisz fantastycznego bloga!
Dobrego dnia 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję. Aczkolwiek osobiście nie uważam żeby to mogła być prawda.
PolubieniePolubienie