Kochany wydział postanowił zacząć zajęcia od 16 września. Podejrzewam, że sami się o to prosiliśmy, ale mniejsza o to w sumie.
To mój „5” rok. 5 rok według wydziału, 7 tylko na tym wydziale i 8 studiów w ogóle. Rok na geologii, pięć lat (zgadza się, to nie pomyłka) licencjatu na finansach i rachunkowości i drugi rok magisterki na zarządzaniu.
I mam kilka wniosków dla siebie samej z początku tego mojego studiowego tasiemca.
- Naucz się dobrze notować. Serio. Poszukaj w internecie sposobów skutecznego notowania, oszczędzi ci to masę idiotycznych problemów i wątpliwości.
- Jak stracisz rok, dwa, trzy, przez stan własnego zdrowia i problemy ze sobą, to się nie obwiniaj. Od martwienia się wcale nie będzie lepiej. Przykro mi, pewnych rzeczy nie da się uniknąć ani ominąć choćby nie wiem jak próbować planować absolutnie wszystko, co się może zdarzyć.
- Nie żryj batoników na każdej przerwie, zamiast tego kup sobie zapas bułek i bananów na cały dzień i jedz na zmianę. Jak się ma insulinooporność, to to jest i tak lepsze wyjście niż batoniki. Tak, wiem, że batoniki dobre. Ale jak nie chcesz się katować sałatą i zasypiać na zajęciach, to bułki i banany całkiem nieźle się do tego nadają, i nie wymagają wcześniejszego przygotowania czy noszenia wielkiego pudła z dziwną zawartością.
- Przyzwyczaj się do picia kawy bez cukru i bez mleka.
- Obejdź cały wydział i poznaj go ZANIM zaczną się zajęcia. Nie będziesz potem biegać zdenerwowana i gubić się w poszukiwaniu sal.
- Nowy początek nie oznacza, że uda ci się być kimś innym niż jesteś, przykro mi. Idź na terapię jeśli boisz się ludzi, studia mają jakąś szansę to zmienić, ale sama zmiana nie naprawi twoich problemów.
- Wysypiaj się. Wyspana będziesz w stanie utrzymać uwagę, a zaangażowanie i skupienie na zapamiętywaniu ma znaczenie w momencie uczenia się/słuchania, a nie w momencie kiedy próbujesz sobie przypomnieć, co miałaś zapamiętać.
- Boli cię ciągle i ciągle głowa, niezależnie od pory dnia? Nie jedz ibupromu. Zniszczy ci żołądek. Idź do lekarza i spróbuj rozwiązać ten problem zamiast go maskować. Kupienie największego opakowania leków przeciwbólowych i noszenie go ciągle ze sobą wydaje się świetnym pomysłem, ale wcale nim nie jest.
- Jeśli zapraszają cię na piwo, to idź na to piwo a nie uciekaj w popłochu. Nawet jak się boisz. Ludzie nie gryzą, chociaż myślisz inaczej. I nie, nie gapią się na ciebie i nie oceniają. Uważne obserwowanie wszystkiego dookoła to tylko twoja obsesja.
- Podręczniki to nie wyrocznie. Wykładowcy też. Każdy może się mylić. Niestety.
- Naucz się czytać artykuły naukowe. Przyda się. Bardzo.
- Możesz ładnie wyglądać i mieć coś w głowie. Zaniedbywanie siebie może świadczyć o dużym zaangażowaniu, ale wcale nie musi i nie musisz używać tego jako dowodu, że cały czas spędzasz nad książkami (bo i tak wyjdzie na egzaminie).
- Na dziecko przyjdzie czas jak sama będziesz gotowa. A może nigdy. I nie ma w tym nic złego (a rodziny i zgryźliwych nie słuchaj, to nie oni żyją twoim życiem).
- Wbrew pozorom to wszystko wcale nie jest takie straszne jak się wydaje – na większość umiejętności i wiedzy duży wpływ ma czas i systematyczność – jeśli będziesz je systematycznie ćwiczyć, z czasem będzie ci szło coraz lepiej. Banał, ale spotkasz mnóstwo ludzi i mnóstwo książek, które będą twierdziły, że jest inaczej, że da się czegoś nauczyć „w tydzień”. To możliwe, owszem, ale bardzo powierzchownie i bez zapisania w pamięci długoterminowej. Zdać na tym egzamin – da się. Mieć z tej wiedzy jakieś korzyści i umieć jej używać – nie. Ludzie sfrustrowani brakiem przydatności tego, czego się uczą, czasami mają rację. Ale częściej po prostu nikt nie pokazał im, jak można z tego skorzystać, albo co gorsza, przedmiot to dla nich tylko wpis w (internetowym) indeksie i nic więcej. Jeśli nie chcesz szukać zastosowań swojej wiedzy, to ich nie znajdziesz. Wykładowcy nie są zwykle zbyt dobrzy w podawaniu ich na tacy.
- Nie wszyscy pracownicy uczelni są mili. Tak wiem, że powinni, bo im przecież płacisz. Ale nie są, i nie możesz za wiele z tym zrobić poza pisaniem skarg, które mało kto czyta. Każdy jest tylko człowiekiem. Ty też masz gorsze dni. Nawet bardzo dużo gorszych dni. A to przecież nie znaczy, że jesteś złośliwa, wredna czy głupia. Wyobraź sobie, że o nich również to tak nie świadczy.
- Na sytuacje konfliktowe zawsze patrz z trzech perspektyw: swojej, „przeciwnika” i obiektywnego obserwatora. Stara zasada, ale uczciwie zastosowana potrafi wiele zmienić.
- Nie pozbywaj się wartościowych podręczników i książek ze studiów. Nie wiesz kiedy mogą znowu ci się przydać.
- Ustal sobie jasny i ważny dla ciebie cel. Taki, który będzie ci przypominał po co to robisz, kiedy będziesz mieć dość albo nie będzie ci się chciało wstać. Brak ważnego celu w życiu to największy demotywator jaki będzie cię zatrzymywał.
Na razie to tyle. Lista oczywiście niekompletna. Postaram się aktualizować jak coś sobie przypomnę 🙂