Dlaczego nie?

Jakiś czas temu nie znosiłam popularnych ludzi. No dobra, można, czemu nie.

Ale właściwie to dlaczego? A dlaczego nie inaczej?

Taki na przykład PewDiePie. Youtuber z największą liczbą subskrypcji (jakby ktoś jeszcze nie wiedział). Uznałam na wstępie jakieś dwa lata temu, że jak popularny to na pewno bezwartościowy. Rzeczywiście, jakiejś wielkiej wartości w tym nie ma. Ale za to facet ma coś innego, o wiele cenniejszego w tym biznesie niż wartość.

Charyzmę.

I od pierwszego filmu, który obejrzałam, od razu było dla mnie jasne dlaczego on jest taki popularny. Nie interesuje mnie za bardzo oglądanie gościa grającego w gry (albo robiącego z siebie szaleńca), ale tak naprawdę nie chodzi o to CO on robi. Tylko JAK. I to JAK on robi powoduje, że w sumie można to oglądać godzinami.

A to JAK to… emocje.

Ludzie reagują na emocje u innych ludzi. Im silniejsze i skrajniejsze, tym reakcja większa. Zauważyłam u siebie to samo zjawisko, w zależności od jego miny i zachowania, sposobu mówienia, moje wewnętrzne odczucia również się zmieniają. To jest jak emocjonalna kolejka górska. Ale kolejka górska nie w wykonaniu pierwszego lepszego wariata z psychiatryka, tylko człowieka, z którym z pozoru moglibyśmy się identyfikować.

Ja na przykład po prostu go lubię, pomimo, że gdybym spotkała go na żywo, jego zachowanie określiłabym jako bucowate i wkurzające. Bo co do zasady nie lubię osób przesadnie pewnych siebie. Podejrzewam jednak, że to jest częściowo kreacja do filmów, i tak naprawdę nie wiemy jaki PewDiePie jest poza kadrem. Dlaczego tak myślę? Bo jego dziewczyna jest zupełnie „normalna” (w stereotypowym tego słowa znaczeniu, moje rozumienie normalności jest bardzo bardzo szerokie), delikatna. To tylko przypuszczenie. Nie musi być prawdą, jednak nie zdziwiłabym gdyby było.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Wrażenie, że on to robi rzeczywiście dla swoich widzów. Ale nie na siłę, tylko jemu naprawdę sprawia to przyjemność.

Krótko mówiąc: jedna wielka zabawa, ale z prawdziwymi emocjami. Życiem może niekoniecznie rzeczywistym, trochę bajkowym. A nawet jeśli te emocje są udawane, to trzeba przyznać, że to naprawdę świetny aktor.

Piszę o nim bo właśnie skończyłam kolejny maraton z jego filami. Nie, nie znudziły mi się jeszcze i raczej prędko nie znudzą, ale zaczynam coraz lepiej rozumieć na czym polega ten fenomen. To nie znaczy, że jak zrozumiem, to przestanę. Mimo wszystko emocje są uzależniające 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s