Po prostu przestań się bać i bądź normalna

Jasne. I proste.

Istnieje coś takiego jak terapia. Gdyby, skądinąd słuszna, ale jednak mało przydatna rada z tytułu była w stanie cokolwiek zmienić, to terapia nie byłaby nikomu potrzebna.

Może trudno w to uwierzyć, ale z całej grupy ludzi, którzy się boją innych ludzi, albo boją innych rzeczy, niekoniecznie ludzi, grupa tych, którzy NIE WIEDZĄ, że ten lęk nie jest normalny i potrzebują uświadomienia im tego tylko i wyłącznie, a chwilę później staną się normalni – cóż, stanowi porażającą mniejszość.

Większość z nas WIE, że ten lęk nie jest normalny, wie, że ‚nie ma czego się bać’.

Dlaczego wobec tego się boimy?

Powody bywają różne. Nie mogę wypowiadać się za innych zmagających się z tym problemem, mogę się jednak wypowiedzieć za siebie.

W moim przypadku powodów jest kilka. Jednym z głównych jest strach przed wyśmianiem, przed brakiem akceptacji kiedy popełnię jakiś błąd. Na szczęście sytuacji w których nie wiem co zrobić jest coraz mniej bo coraz więcej wiem i rozumiem. Wraz ze wzrostem poczucia własnej wartości, wynikającego w dużej mierze z tego, że zaczęłam być doceniana i odczuwam wreszcie postrzeganie mnie jako człowieka przez ludzi, których uważam za mądrych, przestałam się przejmować tym, że zrobię jakąś drobną głupotę. Bo to już nie ma aż takiego znaczenia. Wcześniej jednak tak nie było.

Nie było bo być nie mogło. Ponieważ tak, moja wartość zależy jednak od tego jakie mam relacje z innymi i czy robię coś pożytecznego. I mówię to zupełnie wbrew tym wszystkim cytatom motywacyjnym. Bo żeby poczuć się dobrze ze sobą przy takim poziomie krytycyzmu wobec siebie i świata to trzeba jednak się sporo napracować. I to jeszcze w dobrym kierunku. To nie jest łatwe. To jest piekielnie trudne, bo niby skąd wiadomo który kierunek jest dobry?

Śmiem przypuszczać że większość osób z fobią społeczną tego się właśnie boi – zrobienia z siebie głupka.

Dlaczego nie mogą po prostu przestać się tego bać? Bo rozumieją o wiele lepiej niż inni, że czasem jeden mały głupi błąd może zrobić o wiele więcej szkody niż nam się wydaje. Czego natomiast nie rozumieją? Że o ile kogoś albo siebie nie zabiją – to praktycznie każdy błąd można jakoś naprawić. Czasami wymaga to bardzo dużo pracy, ale nie jest niemożliwe. I tak, uczucie związane z poczuciem winy jest okropne. Ale da się je znieść. A jeśli ktoś ciągle ci o tym przypomina i wypomina, ciągle cię maltretuje psychicznie tym jednym potknięciem – to masz problem, ale nie ze sobą, tylko z osobą która to robi. Normalni ludzi wybaczają. Osoby wykorzystujące bład przeciw tobie w nieskończoność nie są normalne – prawdopodobnie są szantażystami i zwyczajnie cię wykorzystują. Nie zdziwiłoby mnie gdyby to właśnie taka sytuacja doprowadziła do lęku przed ludźmi.

Jeśli żyjesz z czymś wiele lat, to nabierasz nawyków z tym związanych. Nawet jeśli to jest chore czy szkodliwe, to z czasem staje się normalnością i dostosowujesz do tego swoje zachowanie i mechanizmy. Uczysz się w tym poruszać. Dlatego kiedy trafiasz na osobę z kilometra widzącą, że wszystko w twoim życiu jest na opak i która powie ci to prosto w twarz – to może to być dla ciebie jasny sygnał, że może jednak warto to zmienić. Jaki więc jest problem?

Taki, że dla ciebie normalnością jest właśnie to, w czym żyjesz. I na początku zawsze trudno sobie wyobrazić, że można w ogóle żyć inaczej. Że może być lepiej, że możesz być szczęśliwy/szczęśliwa. Drugi problem jest taki, że ty często nie wiesz jaka powinna być prawdziwa normalność. A wobec tego nie wiesz do jakiego stanu powinnaś/powinieneś dążyć. I to jest właśnie ten kierunek, o którym pisałam wcześniej. Trzeba ten kierunek znać. Inaczej jest się jak dziecko we mgle. Bez jasnego wskazania celu nie wiadomo co robić, żeby było lepiej. I po to właśnie są terapeuci. Żeby pokazywać co jest ok, a co nie. No, przynajmniej część z nich to robi, to zależy od nurtu w jakim prowadzą terapię. I dodatkowo musisz chcieć coś zmienić. Bo jeśli nie chcesz, jeśli wolisz zostać w takim układzie jaki jest, to albo się boisz że inaczej będzie gorzej niż jest, albo zwyczajnie jest ci dobrze tak jak jest. Ale gdyby było, to nie szukałbyś pomocy, czyż nie?

No więc tak. Wiemy, że jest problem. Ale od samego stwierdzenia „to bądź normalny”, i ot nawet jeśli ktoś WIE co to znaczy być normalnym, nikogo się nie naprawi. Bo zmiany wymagają czasu. Zaadaptowania przez głowę, przez emocje i zrozumienie. Nikt nie lubi narzucania zmian siłą. Takie poczynania rodzą naturalny opór, i to nawet jeśli sam sobie je próbujesz narzucić. Myślę że największą cierpliwość trzeba mieć do siebie samego. Cierpliwość ale i upór w dążeniu do celu. Gdzie upór nie oznacza, że jak upadniesz, to rezygnujesz, bo się raz nie udało. Upór oznacza że jak upadniesz, to poleżysz, przemyślisz… i spróbujesz od nowa, być może z innej strony.

Jeśli słyszysz od kogoś „to po prostu bądź normalny” to zapewne oznacza, że ta osoba albo nie wie jak może ci pomóc albo ma pomaganie ci gdzieś i chce się ciebie pozbyć, bo ma dość wiecznego płaczu. Albo jedno i drugie. Niestety nie wszyscy są psychiatrami czy terapeutami nie wszyscy muszą nimi być. Od tego właśnie są profesjonaliści żeby iść do nich po pomoc. Oczekiwanie, nawet od bliskich osób, że będą twoim terapeutą, to moim zdaniem za dużo. Wiem że tak jest łatwiej. Ale też tak się niestety nie da. Chyba że chcesz ryzykować te relacje. Zakładam, że jednak nie chcesz.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s